Zaczęło się od powieści pewnego absolwenta londyńskiej School of Science, Herberta G. Wellsa - którego dziś nazywa się ojcem współczesnej literatury science fiction. To właśnie on napisał pierwszą książkę o podróży w czasie - "Wehikuł czasu", wydaną w 1895 roku, opisującą losy anonimowego wynalazcy i jego wędrówkę do przyszłości. Motyw ten przetrwał do dziś, choć jest trochę bardziej urozmaicany. Nie obrazicie się chyba, gdy przytoczę przykład - nie z literatury, lecz serialu - pewnie znanego większości z Was, Doktora Who.
Do czasoprzestrzennych wycieczek wykorzystuje on niesamowitą maszynę, nazywaną TARDIS. Gania nie tylko po Ziemi, ale także innych planetach i galaktykach, i razem ze swoimi towarzyszkami, które zmienia dosyć często, ratuje Wszechświat przed zagładą.
No wszystko pięknie i słodko, ale czy to nie jest trochę naciągane? Dziś wielu naukowców zaprzecza możliwości podróżowania w czasie z prostego powodu - wg nich prawa fizyki na to nie pozwalają. Inni z kolei uważają to za jak najbardziej prawdopodobne, ograniczone jedynie sprawami technicznymi.
Co wy o tym sądzicie? No i jaka jest Wasza wizja takowych podróży? Czy zmieniając przeszłość, czynimy zmiany również w przyszłości?
Offline